Kuchnia była głównym pomieszczeniem w tradycyjnych domach wiejskich oraz symbolem domowego ogniska.

W kuchni skupiało się życie wielopokoleniowej i wielodzietnej rodziny. Centralnym elementem wyposażenia kuchni był znajdujący się tu piec kaflowy z blachom, który służył do gotowania posiłków, wypieku chleba, a także do ogrzewania pomieszczenia. 

Kuchenny blat roboczy, fot. Anna Lerch-Wójcik
Kuchenny blat roboczy, fot. Anna Lerch-Wójcik

W pobliżu pieca, na kochtiszu (małym kredensie), najczęściej znajdowały się naczynia i sprzęty kuchenne: brutfanka (żeliwny owalny gar do pieczenia mięs), patelnia, boncloki, formy na ziste (babkę) oraz maśniczka i półfontki (drewniane, zdobione foremki na masło). Na ścianie obok pieca wisiał zdobiony łyżnik z drewnianymi warzechami i rogolkom oraz półka, na której stał moździerz, metalowe biksy (puszki) oraz ceramiczne pojemniki na przyprawy i produkty sypkie: sól, pieprz, kaszę czy ryż. W kuchni stał zawsze byfyj, czyli kredens pomalowany na biało. Jego górna część była przeszklona i w niej przechowywano wyglancowanom, porcelanową oraz fajansową, odświętną zastawę, szolki (kubki) i kieliszki. W dolnej części gospodyni trzymała garnki, patelnie i miski. Na byfyju zazwyczaj stała brołtbiksa, czyli blaszany chlebak, czasami zamykany na klucz. Na ścianie obok często wisiał kalendarz, z którego codziennie zrywano kartkę.

 

Byfyj, fot. Anna Lerch-Wójcik
Byfyj, fot. Anna Lerch-Wójcik

W kuchni stał też stół i krzesła. W stole pod blatem znajdował się podstól, czyli szuflada, w której chowano najróżniejsze rzeczy – od byszteku (zestawu sztućców) do knefli (guzików). Wzdłuż ściany ustawiona była drewniana ława. Okna ozdabiały różowe, czerwone i białe muszkaty (pelargonie) w glinianych donicach. Nad dźwiyrzami w kuchni wisiał krzyż, zaś obok żegnaczek (kropielnica) z poświęconą wodą. Wszystkie meble oraz drzwi i ramy okienne malowane były na biało błyszczącą farbą olejną.

W kuchni stała też często szafka lub stojak z emaliowanym waszpekiym (miednicą) i dzbanem na wodę, którą kiedyś do mycia i prania donoszono ze studni. Nad szafką wisiała biała półka zwana romkom, służąca do zawieszania szolek i ręczników, które zasłaniano płócienną makatką. Na makatce, którą nazywano iberhantuchem, wyszywano ozdobne wzory oraz hasła powitania lub dobre rady, np. „Gość w dom – Bóg w dom”, „Świeża woda zdrowia doda” czy „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”. 

Iberhantuch, czyli makatka, fot. Anna Lerch-Wójcik
Iberhantuch, czyli makatka, fot. Anna Lerch-Wójcik

Delówka w kuchni, czyli podłoga, była drewniana. Jedynie w okolicy pieca kładziono zazwyczaj flizy, czyli kamienne kafle, którymi wyłożona była też siyń

Więcej powiązanych artykułów:

Nie ma jak u Mamy!
Śląska gospodyni
Dobro szwoczka zawsze w cenie
W pobliżu sacrum – święty kąt w izbie
Piec nie tylko do ogrzewania
Makatka czyli śląska garnitura, iberhantuch lub wanszoner
W antryju na byfyju stoji szolka tyju