Krawiectwo początkowo było zajęciem domowym, najczęściej kobiecym, dopiero od XIV wieku stało się samodzielnym zawodem.

Krawcowe i krawcy stanowili ważną, liczną i dobrze zarobkującą grupę zawodową. Byli poważani wśród społeczności, mimo, że często pochodzili z ubogich rodzin. Cechowała ich wysoka kultura osobista.

Dawniej niemal każda kobieta potrafiła wykonywać drobne przeróbki krawieckie oraz sztopować, czyli cerować fuzekle (skarpetki) czy bieliznę. Kilkunastoletnie dziewczęta opanowywały fach ucząc się od matek, starszych sióstr lub krewnych. Niektóre uczestniczyły w kursach szycia i kroju oraz z obsługi maszyn do szycia, które organizowano w miastach, miasteczkach, ale także na wsiach. Nauka w takich szkółkach trwała od kilku tygodni do pół roku. Chłopcy uczyli się zawodu od majstrów cechowych, a ich nauka trwała od 3 do 6 lat. W wielu śląskich domach stały piękne, stylowe maszyny do szycia, najczęściej zingerki, czyli produkowane przez firmę Singer. Były one w częstym użyciu. Umiejętność szycia nierzadko szła w parze z biegłością w heklowaniu, czyli szydełkowaniu oraz sztrykowaniu, czyli robieniu na drutach.

Oblecze na beztydziyń i łod świynta

Dawniej dobór stroju nie miał nic wspólnego z częstą wymianą garderoby, czy szybko mijającą modą. Normalne było bowiem, że ubrania noszono długo, rosły i kurczyły się wraz właścicielem, a wśród dzieci przechodziły z pokolenia na pokolenie. Istniał sztywny podział na ubrania na beztydziyń (noszone na co dzień) i łod świynta czy na niedziela. Ubrań nie kupowano z reguły w sklepach. Ich szyciem na miara zajmowała się krawcowa lub krawiec. Dotyczyło to głównie odświętnej konfekcji. W każdym miasteczku czy na wsi, wszyscy mieszkańcy bez zastanowienia byli w stanie wskazać, gdzie mieszka dobro szwoczka albo dobry krawiec.
Z czasem mistrzowie krawieckiego fachu stali się otwarci na wszelkie trendy mody oraz krawieckie nowinki techniczne. Uszyte przez nich klajty (sukienki) i ancugi (garnitury) leżały nienagannie bez względu na wygląd sylwetki właściciela.

Pracownia krawiecka

Domowy warsztat krawiecki znajdował się najczęściej w kuchni przy oknie, gdzie był widno, czyli jasno. Dodatkowo kuchnia była sprzyjającym miejscem, na co wpływała bliskość pieca, na którym nagrzewano żelazka krawieckie. Przy piecu było ciepło, a przy okazji można tu było zająć się jednocześnie gotowaniem posiłków dla rodziny. Często miejscem, gdzie brano miarę był pokój gościnny, żeby nie pobrudzić szytego ubrania. Podstawowym narzędziem pracy każdej krawcowej była maszyna do szycia. Na wsiach dopiero po I wojnie światowej spopularyzowały się tzw. zingerki, czyli maszyny, które miały napęd nożny, zaś po 1945 zostały wyposażone w silniki elektryczne. Ważny był także stół z blatem do wycinania mustrów, czyli wykrojów. Obowiązkowym wyposażeniem domowej pracowni krawieckiej były oczywiście: jegły (igły), nici, roztomańte sztofy (różne materiały), nożyce, malutkie noparstki (naparstki), miary krawieckie, kreda lub mydełko do rysowania wykrojów, zicherki (agrafki), żelazko, deska do prasowania.

Zwyczaje, przesądy związane z zawodem krawcowej i krawca oraz szyciem

  • Jeśli zszywano ubranie na kimś, odmawiano zaklęcie: „Szyję igłą i nicią, nie twoją pamięcią”, co miało zapobiec utracie pamięci.
  • Istniały dni i okresy w roku, kiedy według wierzeń nie można było szyć (najczęściej także prząść i tkać), m. in. Wigilia Bożego Narodzenia oraz 12 dni między pierwszym dniem świąt Bożego Narodzenia, a Świętem Trzech Króli. Według wierzeń magicznych był to czas kiedy świat żywych odwiedzały dusze zmarłych przodków. Zakaz szycia miał na celu ochronę duszy, która przybyła do domu, przed skaleczeniem, skrzywdzeniem czy obrażeniem. Zakaz szycia obowiązywał także w Wielki Piątek.
  • Kobietom w ciąży zabraniano szyć, gdyż mogło to doprowadzić do zaszycia rozumu u potomka. 
  • Nieszczęście w życiu rodzinnym miało także przynieść samodzielne uszycie własnej sukni ślubnej.
  • Często wyposażeniem pośmiertnym krawcowej, obok m. in. książeczki do nabożeństwa, była igła.

Więcej powiązanych artykułów:

Moja Babcia krawcowa
Nie ma jak u Mamy!
Wyposażenie tradycyjnej kuchni
Śląska gospodyni