Kuchnia od zawsze była domeną żeńskiej części rodziny, a ścisły podział zadań na babskie i chłopskie sprawiał, że mężczyźni rzadko wtrącali się w kwestie warzynio i rychtowanio jodła.
Gospodyni gotowała i sprzątała, zarządzała pieniędzmi oraz wychowywała dzieci, ucząc je pracowitości, oszczędności, przywiązania do tradycji i rodziny oraz szacunku do osób starszych. Dbała o ciepło domowego ogniska.
Obraz kuchni nieodłącznie kojarzy się z widokiem krzątającej się w niej gospodyni, która na co dzień ubierała ajnfachowe lonty: kiecke (spódnicę), zopaske (fartuch) i jakle (rodzaj bluzki). Zopaska często miała pojemną kapse (kieszeń), w której trzymano pod ręką przydatne przedmioty, np. sznuptuch, czyli chusteczkę do nosa. Zopaska zabezpieczała też kiecke przed zabrudzeniami podczas gotowania i przygotowywania posiłków. Można było także podwinąć zopaske i przenosić w niej zebrane jajka czy owoce. Włosy były gładko ułożone i zakryte płócienną chustką. Przez większość roku chodzono bez butów, po bosoku.
W ten sposób, czyli po chłopsku ubierały się kobiety jeszcze do lat powojennych, później zaczęły nosić sie po pańsku, czyli zakładały sukienkę, na wzór mody miejskiej. Nie było to jednak regułą, na co dowodem są fotografie weselne, wykonane w latach 70. XX wieku, na których można zobaczyć jeszcze starki obleczone po chłopsku.
Więcej powiązanych artykułów:
Nie ma jak u Mamy!
Wyposażenie tradycyjnej kuchni
Dobro szwoczka zawsze w cenie