Tradycyjne kiszenie kapusty było kiedyś ważnym, a wręcz rytualnym wydarzeniem w życiu społeczności wiejskiej.

Wspólna praca bardzo zbliżała ludzi, była też okazją do towarzyskiego spotkania. Mawiano, że kapustę trzeba zakisić najpóźniej do wszystkich Świętych, inaczej mogła się nie udać. Na Wigilijną wieczerzę wybierano już pierwszą zakiszoną kapustę, zasmażając ją z dodatkiem kminku.

Kapustę kisiło się w dębowej beczce, na Śląsku nazywanej drzywkiem. Żeby kapusty wystarczyło na całą zimę i przednówek kiszono średnio dwie 100 litrowe beczki. W październiku ścinano główki kapusty i zwożono z pola na taczce lub specjalnym tragarzu do stodoły. Następnie należało oczyścić główki kapusty i kronżać, czyli szatkować je na specjalnej ręcznej a w późniejszych czasach mechanicznej szatkownicy. Pierwszą szychte, czyli warstwę, poszatkowanej kapusty wsypywano do beczki, zasypywano solą, znów kapustą i deptano bosymi stopami. Czynności te powtarzano przy kolejnych warstwach. Kapustę deptał najczęściej chłop (mężczyzna), czasami kobieta lub bajtle (dzieci), które miały z tego fest uciecha (wiele radości). Stopy należało porządnie umyć i wymoczyć w soli a następnie wejść do beczki i deptać dookoła, raz koło razu. W tym czasie reszta domowników patrzyła i dokazywała, więc deptający musiał porządnie przyłożyć się do pracy, żeby kapusta dobrze się zakisiła. Przed ostatnimi warstwami do beczki dodawano małe, kwaśne jabłka. Zakiszone jabłka oraz sok z kapusty były przysmakami niezwykle lubianymi, zwłaszcza przez dzieci.

Po skończonej pracy na wierzch wypełnionej beczki dawano lniane płótno, a na nią „deseczke”, czyli dębową okrągłą deskę przeciętą na pół. Wszystko to dociskano ciężkim kamieniem. Następnie nakrywano czystym płótnem i przewiązywano sznurkiem z płótna.

"Kiszenie kapusty" w wyk. zespołu "Jastrzymbioki", 2015 r., fot. Anna Lerch-Wójcik

 

Kapustę kiszono i przechowywano w zimnej piwnicy. Regularnie, co około 3 tygodnie trzeba było sprawdzić jej kondycję i zdjąć górną warstwę kapusty, która czerniała, co jest naturalnym procesem. Po usunięciu tej górnej szychty należało czystą płócienną ścierką obmyć wierzch beczki, na którym pojawiała się pleść, to samo zrobić z kamieniem i „deseczkom”, zaś płótno, które miało kontakt z kapustą przeprać. 

Na wiosnę, po wybraniu ostatniej porcji kapusty, należało dokładnie umyć beczkę, wyparzyć ją gorącą wodą, wysuszyć na słońcu i wietrze, owinąć w czyste płótno i tak przygotowaną przechowywać w piwnicy aż do jesieni. Przed ponownym kiszeniem należało namoczyć beczkę, żeby drewniane klepki napęczniały, szczelnie przylegały do siebie i beczka nie przeciekała. Następnie przemyć ją i wypłukać wodą z solą. Dopiero tak przygotowana beczka nadawała się do ponownego kiszenia kapusty.

Kiszoną kapustę jedzono niemal codziennie, aż do wiosny, pod różnymi postaciami m.in: ziemniaki z kiszoną kapustą i jajkiem sadzonym, ciapkapuste, czyli potłuczone ziemniaki wymieszane z kiszoną kapustą. Chętnie jadano też surówkę z kiszonej kapusty z dodatkiem startej marchewki i jabłka. Surówka ta idealnie komponuje się jako danie obiadowe z ziemniakami i karbinadlami (kotletami mielonymi).

Więcej artykułów o tradycyjnym przetwórstwie pożywienia a także sposobach na naturalne wzmocnienie odporności:

Kiszona kapusta
Kiszenioki, czyli ogórki kiszone
Zoft z kiszonych buraków
Żur
Tradycyjne sposoby na wzmocnienie odporności
Z babcinej apteczki na przeziębienie