Druga połowa lipca była na wsi czasem wytężonych prac polowych, gdyż wówczas rozpoczynano żniwa. Były one ukoronowaniem pracy rolnika.
Jednocześnie kończyły cykl zabiegów agrarno-obrzędowych. Zbiory zbóż przynosiły dostatek w pożywieniu i zapewniały zapasy jedzenia na cały kolejny rok.
Jak august przichodzi, łostatek zboża z pola schodzi
Data rozpoczęcia żniw zależna była od pogody w danym roku („zależy jaki latoś był rok”). Jednak powszechnie przyjętym terminem były okolice 20 lipca. Żniwa trwały kiedyś dłużej niż dziś, około 2-4 tygodni, kończono je dopiero w sierpniu. Mawiano: „Jak august przichodzi, łostatek zboża z pola schodzi”. Pierwszym ważnym zadaniem przed rozpoczęciem prac żniwiarskich było przygotowanie narzędzi, a przede wszystkim naostrzenie kosy poprzez wyklepanie jej „na babce”. Do kosy w miejscu klina, na styku ostrza i kosiska, mocowano łobłonk, czyli obręcz wykonaną z elastycznej gałązki, dzięki której pokos równo się układał, co ułatwiało pracę żniwiarkom. „Do trowy tego łobłonka nie trza było. Po żniwach sie go wyciągało”.
Pszynica, reż, łowies i jynczmiyń
Niezwykle istotna była także ocena stopnia dojrzałości ziaren zbóż. W tym celu doświadczony gospodarz szedł na pole i w rękach rozcierał kłos, żeby spróbować łobiyli, czyli ziarno. Jeśli było twarde, a wewnątrz miało białą mąkę – nadawało się już do ścięcia: „Trza potrzić kłósko, wydmuchać plewy i przegryź łobiyli, kiere musi być twarde i monczne”. Zboża dojrzewały w następującej kolejności: pszenica (pszynica), żyto (reż), owies (łowies), jęczmień (jynczmiyń). Bardzo ważne było również uchwycenie dobrej pory na żniwa.
Jeśli zboże było za długo na polu, ziarna mogły wysypać się z kłosa. Na takie marnotrawstwo nikt nie mógł sobie pozwolić. Jednak jeśli za wcześnie rozpoczęto żniwa lub było mokro („czas był fest wilgły”) istniało ryzyko, że zebrane zboże mogło spleśnieć, zakiełkować w kłosie, zaś owies i jęczmień mogły się zagrzać i spowodować samozapłon, a w rezultacie pożar w stodole: „Trza dać pozór, coby za dłogo nie czakać ze żniwowanim, bo ziorka sie wysypiom. Ale za wczas też nima dobrze, bo zboże sie zaparzi, zatynchnie i spleśni. Łowies i jynczmiyń umi sie chycić i stodoła może zgoreć”.
Żniwowani
Żniw nie rozpoczynano tak wcześnie rano jak sianokosów. W zależności od pogody na pole wychodzono ok. 8:00, kiedy rosa lekko już zeszła. Wcześniej jedzono porządne śniadanie, które dawało dużo energii do ciężkiej pracy. Przy żniwach pracowano do południa, a później, kiedy robiło się gorąco („zaczynoł sie nojwiynkszy hyc”), schodzono z pola. Udawano się wówczas do chałpy, by łodbyć, czyli wydoić i nakarmić bydło, zjeść obiad i popołudniu znów wrócić na pole. W czasie pracy pito wodę ze studni nabraną do żbonka, czyli dzbanka, albo herbatkę ziołowo-owocową. Na polu zjadano czasami drugie śniadanie, ale częściej swaczyne, czyli podwieczorek. Kobiety przygotowywały smażonke, czyli jajecznicę, którą jadło się na sznicie (kromce chleba), czasem pojawiał się bioły syr (twaróg), czy wuszt (kiełbasa). Do picia podawano czarną kawę zbożową. „Pamiyntom za bajtla, jak my siodali z omom i starzikiym na trowie pod brzóskami i sie przinosiło w żbonkach tyj z zielin: dziurawca, lipy, abo z suszonych łobiyrek z jabłek. Nalywało sie go do blaszanych gorczków i piło ze szmakiym. Czasym my też jedli smażonka na kraiczkach”.
Snopki i kozły
Kosiarz zaczynał ścinanie zbóż z prawej strony pola, w odróżnieniu od sianokosów, które rozpoczynano od lewej. Miał przy sobie osełkę, którą często brusił (ostrzył) kosę. Za kosiarzem szły ubiyroczki, czyli żniwiarki. Ubiyrały (nabierały) one przy pomocy sierpa ścięte łany na rękę i układały odpowiednią ilość źdźbeł zboża na snopki i związywały je powrósłem: „Ubiyroczki ubiyrały zboże z pokosa i swionzowały snopki powrósłym”. Powrósło robiły z garści skręconych źdźbeł zboża wraz z kłosami zebranych ze ścierniska: „Baby zagrabiały rynkom miyrzwe ze rżyska i z nij robiły powrósło”. Czasami, w przypadku niskich zbóż, jak np. owies trzeba było przedłużyć powrósło poprzez rozdzielenie pasma słomy na dwie części i skręcenie ich kłóskami, czyli kłosami.
Snopek składał się z: kłósio (część z kłosami), słomy, powrósła, zaś jego dolną część nazywano czasami potocznie rziciom. Snopki musiały jeszcze dosychać około tygodnia na polu. Układano je w tzw. koziołki, inaczej nazywane kozłami lub lalkami. Koziołek składał się z kilku snopków. Ich ilość była zależna od gatunku zboża: pszenica (4-5 snopków), żyto (5-7 snopków), owies (4-5 snopków), jęczmień (4-5 snopków). Kozły ustawiano rzędami, czasami na szczycie pierwszego formowano ze źdźbeł zboża krzyż. Kozły nakrywano tzw. kapami, w formie daszków ze zboża. Chroniły one zboże przed zmoknięciem „jak czas był niepewny” oraz przed wydziobaniem przesz wróble i inne ptactwo.
Zwożenie zboża
Po około siedmiu dniach rozbierano koziołki na snopki i zwożono je drabiniokami, czyli wozami drabiniastymi, zaprzężonymi w konia. Snopki magazynowano w stodołach, a dokładnie w jej bocznych częściach, czyli sąsiekach, gdzie układano je warstwami, czasami „aż pod som wiyrch”, kłósim do środka.
Aby nie zmarnować żadnego ziarna, na sam koniec żniw, kobiety i dzieci zagrabowały, czyli grabiły grabiami kłóska z całego pola. Jeśli pole znajdowało się przy domu to wpuszczano tam kury, które wydzióbywały resztki zboża, które wysypało się ze kłosów.
Początkowo zboże młócono na gumnie w stodole przy pomocy cepów. Była to żmudna i ciężka praca. Później zaczęto używać młockarni - maszyny, która znacznie ułatwiła pracę. Także kosy zastąpiono kosiarkami konnymi. Pojawiały się one u bogatszych gospodarzy już w latach 20. XX w.
Czytaj więcej artykułów o żniwach i chlebie:
Ciekawostki związane ze żniwami
Zboże nie tylko na chleb
Chleba naszego powszedniego
Chleb na śniadanie, obiad i kolację