Jeszcze po II wojnie światowej 2 listopada oficjalnie świętowano w Polsce Dzień Zaduszny, obecnie główne uroczystości kościelne odbywają się 1 listopada, w dniu Wszystkich Świętych.

Zaduszki natomiast mają znacznie starszy rodowód. Wywodzą się z pogańskich zwyczajów, z pradawnego święta zwanego dziadami.

Geneza Dnia Zadusznego

Genezą Zaduszek były dziady - uroczystości pogańskie Słowian, kultywowane w naszym kraju do X wieku. Poganie odprawiali gusła, by przywołać dusze zmarłych i zaspokoić ich potrzeby. Wierzono, że w tym dniu dusze zmarłych chodzą po świecie i mogą szkodzić człowiekowi, dlatego należało je udobruchać. Na grobach zapalano więc świece i kaganki, a nawet palono ogniska, by zziębnięte dusze mogły się ogrzać.

Zapalanie ognia na grobach ma swoją tradycję w odległych czasach. Fot. Anna Lerch-Wójcik
Zapalanie ognia na grobach ma swoją tradycję w odległych czasach. Fot. Anna Lerch-Wójcik

Ogień rozniecano na polach i rozstajach dróg, by pomóc zjawom z zaświatów trafić do domów. Również w izbie zostawiano na noc płonące świece wierząc, że zmarli przychodzą do domu, żeby sprawdzić jak prowadzone jest gospodarstwo. Ogień potrzebny był zarówno umarłym, jak i żywym. Jednych, jak wierzono, oczyszczał i ogrzewał, drugich chronił przed złymi i złośliwymi istotami z tamtego świata. 

W Dniu Zadusznym surowo przestrzegano zakazu pracy, „aby jakiejś duszy nie skrzywdzić”. 

Posiłek dla zmarłych

Innym zwyczajem było zostawianie na grobach jedzenia: chleba, jajek czy suszonych grzybów, aby dusze zmarłych mogły się posilić. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym na Śląsku praktykowano zostawianie chleba, jajek, suszonych grzybów oraz resztek jedzenia ze specjalnie przygotowanych zaduszkowych potraw na noc na stole, oknie lub ganku. Przygotowywano najczęściej bryje, czyli gęstą zupę owocową oraz kaszę gryczaną ze skwarkami i maślanką lub zsiadłym mlekiem.

Z wywiadu przeprowadzonego z mieszkanką Jastrzębia wynika, że jeszcze w 2019 r. żyła kobieta - autochtoniczna Ślązaczka, która zostawiała na grobach chleb dla zmarłych szczególnie w rocznice ich śmierci, albo w Dzień Zaduszny. Rzecz miała miejsce na cmentarzu w Jastrzębiu Górnym. Z relacji świadków wynika, że zwyczaj ten był praktykowany wśród niektórych rodzin jeszcze nie tak dawno.

Wszystkich Świętych i  Zaduszki współcześnie

Gdy na ziemiach polskich rozpoczął się okres chrystianizacji, pogańskie zwyczaje i praktyki były ostro negowane przez nową religię i część z nich całkowicie zanikła. Jednak współczesne obchody dnia Wszystkich Świętych i  Zaduszek mają wiele pozostałości o pradawnych korzeniach.

Listopadowe święta pachną palonymi na cmentarzach świecami, zniczami i lampkami a także ustawianymi na grobach chryzantemami w doniczkach, które na Śląsku nazywane są dombkami oraz wińcami ze sztucznych lub prawdziwych kwiatów i chojo. W pobliżach cmentarzy często stoją tzw. budy, gdzie sprzedawane są maszkety, czyli słodycze oraz kołocz z serem i z makiem czy kreple, czyli pączki. Przed 1 listopada porządkuje i czyści się groby bliskich.

Dombki, czyli chryzantemy. Fot. Anna Lerch-Wójcik
Dombki, czyli chryzantemy. Fot. Anna Lerch-Wójcik

Dawniej wińce własnoręcznie wykonywały kobiety. Gałązki z drzew iglastych, ułożone w kształt koła, dekorowały kwiatami wykonanymi z bibuły krepiny. Gotowe kwiaty maczały w roztopionym wosku, dzięki czemu były odporne na listopadowe opady i mróz. Zapalano także świeczki, wtykając je w ziemię na grobach.

"Kwiotki nojczyńścij robiły baby i dziołchy z krepiny, abo inakszy: chłop z drutków robił kształt kwiotków, a baby na płatki nakłodały konski starej pończochy i taki kwiotki moczyły w roztopionym wosku. Czasym sypało sie po kwiotkach drobniutko szczaskanom gołkom. Brokatu nie szło piyrwej kupić, beztuż jak gołka spadła z krisbauma i sie szczaskała to nie wyciepywano tych szkorup ino strojono nimi te kwiotki. Baby styrkały tyż czasym do wińcy taki szyszki, choby z łostu, farbione na roztomańte kolory (przyp. red - Szczeć pospolita), żółte kwiotki mahonii, bioławe gałonzki sztaticy abo śnieguliczki z biołymi kulkami.

Piyrwej nie było grobów kamiynnych ino taki skrzynie z krziżem z drzewa. Na wiyrch my styrkali gynsto gołonzki chojo, jadno kole drugij, na to dowali kupki kwiotków z dombka. Dombki miała kożdo baba w zegródce. Na grobie kole krziża dowali my winiec, czasym zapolali świyczki".

We wschodnich rejonach Polski nadal kultywowany jest zwyczaj przynoszenia jedzenia na groby. Romowie w tym dniu spotykają się całymi rodzinami przy mogiłach swych bliskich i spożywają uroczysty posiłek: pieczone mięso, kiełbasę, chleb i ogórki, zapijając wszystko wódką. Wierzą, że w ten sposób choć raz do roku biesiadują razem z bliskimi zmarłymi.

Pamiątka Umarłych i tołtynzontag u ewangelików

1 listopada Kościół Ewangelicko-Augsburski obchodzi Pamiątkę Umarłych i Świętych Pańskich. Wierni wspominają w tym dniu zmarłych. To dzień refleksji nad przemijaniem, śmiercią oraz zmartwychwstaniem. Jest to stosunkowo nowe święto, jego początki okresu po II wojnie światowej. 

Dawniej w tradycji ewangelickiej wspomnienie zmarłych było przypisane do Niedzieli Wieczności, nazywanej przez starszych Ślązaków tołtynzontag (niem. Totennsontag = Niedziela Wieczności). Jest to ostatnia w roku kościelnym niedziela, poprzedzająca początek Adwentu.

1 listopada wierni kościoła luterańskiego obchodzą również dzień Wszystkich Świętych Pańskich. Ewangelicy nie uznają kultu świętych, jednak przez to określenie rozumieją wszystkie osoby, które w odeszły z tego świata w wierze, stając się dla żyjących autorytetami godnymi naśladowania.