Na polskiej wsi znane były liczne sposoby prania i czyszczenia odzieży, które zmieniały się na przestrzeni wieków. Czynnością tą zajmowały się dawniej tylko kobiety.
Początkowo prano nad rzeką lub stawem ręcznie lub przy użyciu kijanek – drewnianych narzędzi w kształcie łopatki, którymi uderzano o tkaninę, usuwając w ten sposób brud. Pod koniec XIX w. pojawiły się tary do prania, których gospodynie używały jeszcze w latach 70. XX w. Jednocześnie funkcjonowały pralki ręczne, a później elektryczne typu „Frania”. Także środki piorące ulegały zmianie. Początkowo wykorzystywano do tej czynności czyszczące właściwości roślin takich jak np. mydlica lekarska czy połonicznik gładki, później używano do prania ług czyli popiół z drzew liściastych, który w gorącej wodzie rozpuszczał brud. W latach 30. XX w. na polskiej wsi popularne stało się szare mydło.
Rompla, czyli tara do prania
Tara do prania na Śląsku nazywana jest romplom. Pranie przy jej użyciu polegało na energicznym pocieraniu o karbowaną część namydlonej bielizny oraz ubrań i „zdzieraniu” w ten sposób brudu. Balię z wodą ustawiano na środku izby na stołku lub przy dobrej pogodzie na zewnątrz. Tarę opierano o krawędź balii, a specjalny zaczep zabezpieczał ją przed zsuwaniem się do wnętrza. Romple najczęściej wykonane były z ocynkowanej blachy lub szkła, ale zdarzało się, że wyjątkowe egzemplarze były marmurowe.
Czyszczenie kawą zbożową
Strój odświętny, choć raczej skromny, musiał być czysty i niezniszczony. Skuteczną metodą na odświeżanie oraz usuwanie plam czy kurzu z ciemnych, najczęściej zamtowych, czyli welurowych elementów garderoby, było czyszczenie przy użyciu szczotki do ubrań delikatnie maczanej w kawie zbożowej. Należało zaparzyć mocną kawę zbożową, na Śląsku nazywaną czasami malckawom, poczekać aż wystygnie, odcedzić fusy i pocierać energicznie pod włos przy użyciu szczotki.
Wierzenia związane z praniem
W dawnych wierzeniach ludowych funkcjonowały nakazy i zakazy dotyczące prania. Jeśli gospodyni zabrała się za pranie w Wielki Piątek, powinna wiedzieć, że będzie ono wciąż brudne. W Wigilię nie należało prać ani wieszać bielizny, gdyż groziło to śmiercią któregoś z domowników. Kobieta w ciąży nie mogła wieszać prania, bo przechodziłaby pod sznurami, co mogło spowodować, że dziecko zaplącze się w pępowinę. Pieluch jeszcze nie ochrzczonego noworodka nie można było prać ani wieszać, zwłaszcza na dworze, po zachodzie słońca, gdyż według wierzeń wówczas zaczynają działać siły nieczyste.